poniedziałek, 22 czerwca 2015

Kto poślubi moją córkę czyli ,,Następczyni'' Kiery Cass

Uff... dawno mnie tu nie było - znowu. Tak konkretnie to jakieś cztery miesiące. Przygotowaniom do matury nie służą jednek częste notki na blogu. Teraz jednak moge już odpocząć i odpowiednio wykorzystać wakacyjny czas.

Pamiętacie Maxona i Americkę, którzy byli bohaterami serii ,,Selekcja? W ,,Następczyni'' od ich spotkania minęło dwadzieścia lat, zdążyli dochować się czwórki dzieci - trzech synów i córki, która ma w przyszłości objąć tron po ojcu. Eadlyn jest pracowitą i świadomą ciążących na niej obowiązków dziewczyną, której tylko czasami zdarza się narzekać na brak czasu i decydowania o swoim życiu. Tymczasem w królestwie Illei nie dzieje się najlepiej. Mimo zniesienia systemu klasowego w społeczeństwie panuje zamęt, ludzie nie mają pracy oraz dachu nad głową, a wielu z nich ciągle trzyma się ograniczeń ustalonych przez dawne struktury. Ponaddto coraz więcej osób jest przeciwne monarchi.. Co zrobić w takiej systuacji? Najlepiej odwrócić uwagę opinii publicznej i zaserwować ludziom dobre show. W takich właśnie okolicznościach pojawia się idea kolejnych Eliminacji. Ta odsłona ,,konkursu'' ma być historyczna, bowiem pierwszy raz organizatorką ma być kobieta. Księżniczka Eadlyn nie skacze jednak z radości na myśl o rzeszy nieznajomych chłopców pałętających się po jej pałacu. Jak na młoda silną kobietę przystało, córka Maxona stawia swoje warunk, takie jak chociażby pozwolenie na to, aby Selekcja nie kończyła się zaręczynami. Mimo obaw, z miłości do ojca i chęci poprawy systyacji w kraju Eadlyn godzi się zafunodwać mieszkańcom królestwa niezwykłą imprezę...

Wsród kandydatów na małżonka następczyni tronu znajdzie się wiele ciekawych osobowości. Spotkamy utalentowanego muzyka, przystojnego i znającego się na modzie krawca, uroczego obcokrajowca (mówiący po fińsku przybysz z Norwegoszwecji - nie pytam o co chodzi), którego wypieki są lepsze nawet niż te od królewskich kucharzy... Znajdzie się tu także niechciany (ale jakże obiecujący!) znajomy z dzieciństwa a także paru... psychopatów. Czyż nie brzmi wyśmienicie? W planie Eadlyn od początku nie ma próby spotkania wielkiej miłości na wzór rodziców. Księżniczka obiecała, że Selekcja potrwa trzy miesiące i odwróci uwagę ludu od problemów, jednak chłopców zamierza jak najszybciej do siebie zniechęcić. Czy jej działania sa jednak możliwe?

Czytając różne opinię na temat tej książki, spotkałam się z wieloma negatywnymi opiniami na temat Eadlyn. Jedna z wypowiedzi: ,,Książka świetna, ale czy was też taki irytuje Eadlyn?'' Moja odpowiedź: zdecydowanie nie! Królewska następczyni przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż jej matka. Może chodzi o moją przypadłość związaną z sympatią do nieluianych bohaterów? Taki tam tytułowy Harry Potter czy Rachel Berry z ,,Glee'' są postaciami mającymi bardoz mało fanów, a ja jednach bardzo ich lubię. Podobnie w przypadku Eadlyn. Nie rozumiem zarzutów pod jej adresem. Czy to dziwne, że nie cieszy się z konieczności znalezienia swojego wybranka w tak młodym wieku? Rozumiem, że niektóre dziewczyny nie są w stanie żyć bez chłopaka, ale Eadlyn jest silną i niezależną młoda kobieta, która nie potrzebuję na siłę szukać ,,wielkiej, romantycznej miłości''. To właśnie jej samodzielność tak bardzo przypadła mi do gustu. Oczywiście, niektóre działania księżniczki można uznać za samolubne czy pozbawione serca, ale nie oszukujmy się, każdy z nas jest trochę egoistą, A dodajmy do tego jeszcze wychowanię na następczynie królewskiego tronu, może zamieszać w głowie, prawda? Jednakże, moim zdaniem, sama Selekcja jest dowodem na to, że Eadlyn nie jest rozpieszczonych bachorem - ja bym się nie zgodziła na robienie reality-show z własnego życia prywatnego, nie ważne dla jakiego wyższego dobra. Randki Eadlyn a także proces eliminowania kolejnych uczestników sa pilnie strzeżone przez rzeszę dziennikarzy a także oceniane przez obywateli królestwa. Ponadto księżniczka musi opowiadać o swoich uczuciach (lub ich braku) prowadzącemu program telewizyjny. Czy to nie brzmi okropnie? Szczególnie, że ta dziewczyna nawet nie szuka chłopaka, nie wspominając o mężu...


Podziwiam panią. Myślę, że ludzie zakładają, że kobieta nie może być szczęśliwa bez męża i dzieci, ale pani sprawia wrażenie zadowolonej z życia.
Byłam pewna, że ,,Selekcja'' zakończy się wraz z ,,Jedyną'', sceptycznie podchodziłam do idei ,,Następczyni'', jednak kolejna książka Kiery Cass okazała się dla mnie wspaniałą niespodzianką W końcu otrzymałam wciągającą książę z intrygującą i podobną do mnie bohaterką, która mimo wszytko okazuje czasem swoje słabości. ,,Wciągnęłam'' tą pozycję bardoz szybko, teraz zostało tylko czekać na następną część, która ma się pojawić chyba w 2016 roku. Czekam więc z niecierpliwością bo cliffhanger, który autorka zaserwowałam nam pod koniec opowieści nie pozwala spokojnie oczekiwać na dalszy ciąg. Na zakończenie dodam, że okładka ,,Następczyni'' jest świetna, tak samo z resztą jak inne okładki ,,Selekcji''. Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce, ale nie oszukujmy się, dobra okładka przyciąga, a gdy oferuje w dodatku przyjemną treść staje się jeszcze bardziej atrakcyjna.

Moja ocena: 8/10 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Wiedźma z Torunia rodem czyli ,,Złodziej dusz'' Anety Jadowskiej

W końcu ferie, więc czas na nową notkę.
Dzisiaj w programie pierwsza część serii o Dorze Wilk autorstwa Anety Jadowskiej.

Dora Wilk, nieustraszona policjantka nie dająca się pobić w zdominowanym przez mężczyzn policyjnym świecie. Gdy wraca do obciążonego kredytem mieszkania  z toruńskiego posterunku i odkłada swoją odznakę na półkę wkracza w zupełnie inny świat, ukryty dla ludzkiego oka Thorn. A tam... cały fantastyczny świat, do wyboru do koloru. Wampiry, wilkołaki, wiedźmy, szyszymory... Jej ulubionymi towarzyszami w nadnaturalnym barze są jednak najlepsi przyjaciele - diabeł Miron i anioł Joshua. Wybuchowa mieszanka? Jak najbardziej! Kiedy istoty nadnaturalne zaczynają znikać w tajemniczych okolicznościach Starszyzna zwraca się właśnie do Dory, która wraz ze swoimi towarzyszami z innego systemu religijnego stara się rozwikłać zagadkę. A przecież na głowie ma jeszcze sprawę zabójstwa staruszki w Toruniu! To musi skutkować pędzącą akcją...

Ta seria już dawno zwróciła moją uwagę stojąc sobie wśród innych pozycji w bibliotece. Niestety, zawsze brakowało pierwszej części. W końcu jednak udało mi się i nie jestem zawiedziona. ,,Złodziej dusz;; wciąga już od pierwszych stron. Bohaterka nie jest księżniczką w opałach, cóż za szczęście. Zawsze takich poszukuję ale niełatwo je znaleźć. Do tego świetnie wykreowany świat fantastyczny. Mimo tak popularnych tematów nie czuję tu zmęczenia materiału i powtarzalności. Może tylko Miron kojarzy mi się odrobinę z diabłem Belethem z książki ,,Ja,diablica'' Katarzyny Bereniki Miszczuk, ale to akurat bardzo dobre porównanie. Bohaterowie są świetni, nie tylko ci główni. Postacie drugoplanowe naprawdę zapadają w pamięć, choć niektóre z nich są niezbyt pozytywne. Nawet przedstawienie toruńskiej ofiary, Pauliny Kozanek jest znakomite. Za tą panią nikt nie będzie tęsknił. Obydwa śledztwa niezwykle wciągające, a zakończenie żadnego z nich nie przyszłoby mi do głowy. Podoba mi się to, jak pozornie nieistotne detale, epizody, na końcu okazują się mieć swój sens.

Świetna ilustracja znaleziona w google. Od prawej: Joshua, Dora i Miron.

Wątki, wątki romantyczne... No, może nie do końca romantyczne. Mimo wieloletniej przyjaźni Dora i Miron nie zamierzają psuć tego co ich łączy bezsensownym seksem. I pewnie mają rację. Jednak chemia między nimi jest niezaprzeczalna, uhh aż iskrzy. Jak dla mnie jest to świetne połączenie. Jeżeli w kolejnych częściach coś im się trafi to nie protestuję. Ale mam nadzieję, że jeszcze trochę się to poprzeciąga. Właśnie takie niedopowiedzenia i rosnące napięcie są najciekawsze. Nie to co oczywiste i słodkie parki, których losów domyślić można się już w pierwszym rozdziale. Wiedźma i diabeł są idealni jako przyjaciele, ale nie wiem czy będę ich - jak to nazywamy w fandomach- shipować. A czemu? Tego nie zdradzę, trzeba przeczytać bo nie chciałabym psuć tej niespodzianki, która jest winna mojemu obłąkańczemu śmiechowi zeszłej nocy :)


- Nie wierz we wszystko co o mnie słyszysz. Chyba, że słyszałeś, że jestem wspaniała, wtedy muszę potwierdzić, że plotki nie są przesadzone.

,,Złodziej dusz'' to książka, która po raz kolejny udowadnia mi, że Polacy potrafią pisać i to na świetnym poziomie. Czytając historię o Dorze myślałam o tym jak dobry byłby to scenariusz na serial. Ale tego akurat nie powinni chyba tworzyć polscy ,,specjaliści''. Mogłaby powstać niezwykłą szmira, która nie przyniosłaby sławy pani Jadowskiej. Gdyby jednak ktoś kiedyś pokusił się o tłumaczenie... Takie tam moje pomysły. Czekam z niecierpliwością na następną wyprawę do biblioteki i z nadzieją, że nikt nie ukradnie mi drugiej części. Nie wiem jak dotrwam, ta książka zdecydowanie za bardzo mnie wciągnęła, a to chyba najlepszy powód żeby po nią sięgnąć :)

Moja ocena: 8/10 

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Gdzie ci mężczyźni... czyli studniówka w pełnej okazałości

Studniówka, studniówka i po studniówce.
Jak pomyślę sobie ile czasu wszyscy poświęciliśmy na organizację, rozmowy, zakupy to mnie głowa boli. Ale to podobno wielki dzień, ostatnia taka impreza. Od początku nie byłam przekonana czy chce się tam wybrać, nie dość, że nie do końca moje klimaty to jeszcze nie miałam z kim iść. Z drugiej strony wiedziałam, że jak nie pójdę to też będę żałować. Ostatecznie stwierdziłam, że perspektywa kupienia nowej sukienki, a właściwie naciągnięcia na nią rodziców jest zbyt kusząca żeby nie skorzystać. I choć nie obyło się bez problemów, długiego czatowania i niepewności to moja idealna sukienka dotarła na czas i była jednym z największych plusów tego ,,niezapomnianego wieczoru''. 
A teraz czas na minusy. Przez to, że cudowna szkolna elitka zdecydowała o urządzeniu imprezy w ,,ekskluzywnym'' hotelu byliśmy skazani na zaostrzony rygor. Wchodzę na salę a tu ,,dowód poproszę''. Serio? Zapowiada się świetna zabawa. Następnie przyszedł czas na drogę przez męka czyli oglądanie niemiłosiernie długiego poloneza (o jakie szczęście, że nie musiałam tego tańczyć), jak zwykle głębokie przemówienie dyrektora (,,upijajcie się sobą'') i jakże wyśmienite jedzenia. Może ostatni punkt to moje narzekanie ale zważając na fakt, że zapłaciłam za to wszytko 200 zł liczyłam na coś lepszego niż miniaturowy deser podany w wysokim kieliszku, który mieliśmy jeść widelczykiem. Dobrze, że nie jadłam zupy i została mi łyżka, więc miałam jak to wygrzebać. A co się będę krępować. A potem oczekiwanie, aż w końcu można będzie wyjść na parkiet... No i tu właśnie dochodzimy to mężczyzn, no dobrze raczej chłopców. Mimo swoich feministycznych poglądów postanowiłam tym razem nie wyciągać nikogo do tańca. Zrobiłam tak na połowinkach, tym razem niech oni się postarają. Oczywiście po raz kolejny zawiodłam się podgatunku męskim. Znalazł się co prawda jeden osobnik, który trochę poprawił moją ocenę zachowania płci przeciwnej, to i tak jest chyba niezły wynik. Chłopcy bowiem woleli tańczyć... ze sobą nawzajem. Chyba pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Wiadomo, że dziewczyny od zawsze radzą sobie bez facetów i tańczą między sobą. Ale zazwyczaj wynikało to z braku wystarczającej ilości wolnych przedstawicieli wspomnianego gatunku lub z ich bezczynności stania pod ścianą jak solne słupy. Tym razem było inaczej. Chłopcy bawili się wyśmienicie, lepiej niż część dziewczyn. Nawet ci, którzy przyszli z partnerką. Pomijając moje prywatne rozczarowania, najbardziej szkoda mi było jednej koleżanki, która miała zepsuty wieczór właśnie przez partnera a także innych wspaniałych znajomych, którzy śmiali się, że jej partner woli tańczyć ze swoim kolegą, niż z nią. Nawet jeśli tak było, to nie powód, żeby to wyciągać, naprawdę, po co robić dziewczynie przykrość i niszczyć jej wieczór. A co do jej partnera, może nie znali się zbyt dobrze ale skoro zgodził się z nią iść to powinien jednak zwracać na nią większą uwagę. Takie moje zdanie. Ostatecznie razem ze wspomnianą koleżanką i moja nieoficjalną osobą towarzysząca, Karoliną (której bardzo dziękuję za wspólną zabawę, bez niej bym się chyba załamała) spędziłyśmy ostatnie studniówkowe chwile rozmawiając o braku szczególności tej jakże ważnej imprezy.
Nie żałuję, że poszłam, chociaż zirytowało mnie wiele rzeczy. Antyalkoholowe obławy i zastraszania ze strony nauczycieli, zadziwiające tendencje chłopców i ogólny brak tej specjalnej atmosfery. Miałam jednak okazję świetnie wyglądać (po co mi fałszywa skromność, jestem świadoma swojej wartości) i założyć świetną kieckę. Nie będę zbyt długo wspominać tego balu, może to i dobrze. Nie będę oglądać się za siebie gdy będę opuszczać tą szkołę i wyjeżdżać na studia. Teraz czeka mnie matura, którą trzeba zdać i to bardzo dobrze bo wejściówek na prawo w Warszawie nie sprzedają w Lidlu. Ale może jakoś dam radę...


 no musiałam się pochwalić kiecką, przepraszam :)

takie tam p.s. Chciało się to komuś czytać? Musiałam się wypisać xD

wtorek, 30 grudnia 2014

TOP 2014 -KSIĄŻKI

W związku z tym, że już jutro ostatni dzień roku, postanowiłam zrobić pewne podsumowania. W rankingach top umieściłam pozycje wydane w tym roku, które przypadły mi do gustu. Planowo miało być ich więcej, ale zdałam sobie sprawę, że czytam nie patrząc na rok wydania i niewiele z książek, które szczególnie zapadły mi w pamięć miało premierę w 2014 (biorę pod uwagę premiery w Polsce). Znalazłam jednak parę takich tytułów. Stwierdziłam przy tym, że czytam za dużo YA, bo wszystkie pozycje to właśnie young adult. No cóż, to pewnie nie zmieni się w przyszłym roku :)


#1 Mroczne umysły i Nigdy nie gasną - Alexandra Bracken
Mroczne umysły były dość szeroko reklamowane. Co za szczęście! Dzięki temu zwróciłam uwagę na tą książkę, określaną mianem ,,najbardziej niepokojącej od czasów Igrzysk śmierci''. Użycie IŚ od razu mnie zachęciło, nie sądziłam jednak, że historia ta będzie na miarę mojej ulubionej serii. Narratorką w książce Bracken jest nastoletnia Ruby, której życie toczy się w tzw. obozie rehabilitacyjnym, gdzie trafiają dzieci o nadzwyczajnych  zdolnościach spowodowanych chorobą PSI. Od głównej bohaterki dowiadujemy się o podziale młodzieży ze względu na zdolności i skrywanym przez Ruby sekrecie...

 
Koncepcja książki opiera się na stałych w powieściach dystopijnych motywach podziału społeczeństwa. Może to nic oryginalnego, ale jednak sposób w jaki przedstawiła to autorka bardzo przypadł mi do gustu, i może dzieci radzące sobie jako dorośli to też znany od dawna motyw a jednak Bracken potrafi czytelnika zaskoczyć. Przede wszystkim ciekawymi postaciami, co rzadko zdarza się w powieściach młodzieżowych. Naprawdę, chyba nikt mnie tu nie irytował. Polubiłam też główną bohaterkę, która mimo paru wad nie była typową sierotką nie potrafiącą dać sobie rady. Największy plus Mrocznych umysłów i drugiej części Nigdy nie gasną to zaskakujące zakończenia. Naprawdę, Alexandra Bracken wie jak wbić w fotel. Na pewno nie przebija to Igrzysk śmierci (przynajmniej w moim mniemaniu), nie zmienia to jednak faktu, że z niecierpliwością czekam na trzecią część! :)


8/10

#2 19 razy Katherine - John Green
Książki tego pana mogę kupować w ciemno. Od czasu gdy poznałam Gwiazd naszych wina wiem, że pieniądze wydane na Greena to dobra inwestycja. Colin Singleton randkuje tylko z dziewczynami o imieniu Katherine. A właściwie... randkowanie to czasem za dużo powiedziane. Historię jego związków i nie-związków poznajemy w momencie gdy zostaje porzucony przez 19-stą Katherine. Nastoletni geniusz rusza więc w podróż po Ameryce wraz z najlepszym przyjacielem Hassanem oraz rozpoczyna pracę nad swoim Teorematem.
Kolejny raz w twórczości Greena znajduję motyw podróży. Jednak przygody Colina podobały mi się chyba bardziej niż te Quentina z Papierowych miast. Colin jest bardzo nietypowy, wręcz trochę oderwany od rzeczywistości. Wraz z najlepszym przyjacielem i poznaną w trasie dziewczyną tworzą mieszankę wybuchową skrajnych osobowości. Prowadzi to do wielu prześmiesznych sytuacji. Naprawdę, od dawna tak się nie uśmiałam podczas czytania książki. Na pewno jeszcze do niej wrócę, a tymczasem zabiorę się do czytania W śnieżną noc, współautorstwa Johna Greena.
8/10

#3 Krew Olimpu - Rick Riordan
Ostatnia przygoda greckich i rzymskich herosów. Trudno w to uwierzyć... a jednak. Nasi ulubieni bohaterowie muszą zmierzyć się z potworami i innymi mitycznymi stworami aby zapobiec spełnieniu się przepowiedni i uwolnieniu okrutnej Matki Ziemi - Gai. Losy herosów poznajemy z perspektywy Nico, Jasona, Reyny, Piper i Leo. Każdy ma swoją misję i swoje demony. Jednak półbogowie z Argo II muszą skupić się przede wszystkim na ratowaniu świata.
Jestem bardzo przywiązana do tej serii, tak samo jak do poprzedzającej serii o Percym Jacksonie, którego spotykamy również w Olimpijskich Herosach. O ostatniej, pożegnalnej części krążyły legendy, każdy próbował przewidzieć kto zginie. Oczywiście Riordan jak zwykle zaskoczył nas wszystkich. Początkowo nie mogłam się jakoś wkręcić w Krew Olimpu, brakowało mi akcji. Ale doczekałam się, oj doczekałam. Oprócz walki i knucia bogów dostajemy także olbrzymią dawną ulubionych herosów, mamy okazję lepiej ich poznać. Ta część ostatecznie utwierdziła mnie w przekonaniu o świetności Reyny. Bardzo ciężko się pożegnać, jednak lepiej zakończyć serię kiedy historia ciągle ma sens i porusza. Dziękuję wujkowi Rickowi i czekam na następne dzieła. Słyszałam coś o mitologii skandynawskiej - cudownie!

  8/10


 #4 Serce w płomieniach - Richelle Mead
Czwarta część serii Kronik krwi kontynuującej świat poznany w Akademii wampirów. Uczucie alchemiczki Sydney Sage i moroja Adriana Iwaszkowa kwitnie, jednak spotykają na swojej drodze wiele przeciwności, muszą ukrywać swój związek, który przez innych uznany byłby za odrażający. Człowiek i wampir? W życiu! Szczególnie w takiej społeczności jak alchemicy. Jednak wątek uczuciowy to nie wszytko. Sydney odkryła już, że nie może ufać zasadom w których została wychowana. Odkrywając swoje zdolności i szukając drogi do uniezależnienia się od alchemicznej sekty stąpa jednak po grząskim gruncie. Skutki okażą się być katastrofalne...
Serię Kroniki krwi czytam z wielkiego uwielbienia dla Akademii wampirów i miłości do Adriana Iwaszkowa. Jak dla mnie Sydney nigdy nie będzie lepszą bohaterką od Rose, ale bardzo lubię ją z Adrianem. Ta część z początku niezbyt mnie przekonywała. Miałam wrażenie, że mój ulubieniec robi się zbyt miękki, a fabuła nieciekawa. Ale oczywiście... zaskoczenie. Końcówka bardzo intensywna, wstrząsająca i zmuszająca do natychmiastowej przeczytania kolejnej części. I tu pojawia się problem bo... premiera Srebrnych cieni zaplanowana jest na październik 2015! Czy ugnę się i przeczytam tłumaczenie nieoficjalne? Może nie, bo mimo wszystko chcę kupić następną część zanim ją przeczytam, ale będzie bardzo ciężko. Szczególnie, że w USA niedługo wychodzi ostatnia część Kronik - The Ruby Circle. Polska taka kochana, tłumaczenia takie fajne... Wersja angielska kusi....


8/10

#5 Lek na śmierć - James Dashner
Ostatnia część bestsellerowego Więźnia labiryntu. DRESZCZ zdobył w próbach wszystkie dane, które mają pomóc stworzyć lek na pożogę.Teraz streferzy mają odzyskać pamięć. Ale Thomas nie jest pewien czy to najlepsze wyjście. Sam przypomina sobie o wiele więcej niż chciałby tego DRESZCZ. Wyrusza z przyjaciółmi na poszukiwania leku na śmiertelną chorobę, oznacza to pełną niebezpieczeństw podróż ujawniającą okrutną prawdę.
Szczerze mówiąc spodziewałam się po ostatniej części trochę więcej. Akcja rozkręcała się dosyć wolno, ale mimo wszystko zdarzały się bardzo ciekawe momenty. Pozostał jednak pewien niedosyt, bo miałam nadzieję uzyskać więcej odpowiedzi a tymczasem powstały głównie nowe pytania. Może taki był zamysł autora? Zakończenie jednak zupełnie inne niż się spodziewałam i to jest wielki plus, chociaż może mogłoby być lepiej. Było też parę chwytających za serce momentów i to po raz kolejny bardzo niespodziewanych, przynajmniej ja nie przewidziałam takich wydarzeń. Niedosyt zaowocował tym, że przeczytałam prequel - The Kill Order. Ale ciągle mi mało! Ma wyjść jeszcze jeden prequel... Mam nadzieję na więcej wyjaśnień.


7/10




 
Uff, mimo niewielu książek trochę mi to zajęło. Z serii podsumowań planuję także muzykę, filmy i seriale ale zobaczę kiedy się z tym wyrobię. Mam nadzieję, że każdy znalazł coś dla siebie :)

KSIĄŻKI PRZECZYTANE W TYM ROKU: 152 (co ja robię ze swoim życiem xD)



piątek, 12 grudnia 2014

Liebster Awards

Ooooh, Heyter Weird, dziękuję bardzo za nominację, taka niespodziewajka :D

1.Wielotomowe serie. Jedyny racjonalny sposób na zamknięcie wszystkich wątków, a może komercja i odcinanie kuponów  od wcześniejszego sukcesu?
 Bardzo dobre pytanie, sama się często nad tym zastanawiam. Wydaje mi się, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zależy też, kiedy uznajemy serię za wielotomową.Gdy ma 3, 6 czy 12 części. Osobiście najbardziej lubię trylogie, nie za mało, nie za dużo. Ale są wyjątki: Harry Potter miał 7 części i każda była świetna. Faktem jest jednak, że co za dużo to niezdrowo. Niektórzy autorzy wydając dwudziestą część swojej serii pokazują, kolejny spin-off, prequel czy cokolwiek innego, pokazują, że nie są w stanie napisać absolutnie nic innego i faktycznie zbijają kasę ciągnąc swoje wywody w nieskończoność. Idealnym przykładem jest Cassandra Clare. Lubię historie o nocnych łowcach, jednak co książka to spadek formy. I te ambitne plany, 12 kolejnych lat różnych serii i dodatków o stworzonym przez Clare świecie. Nawet największych fanów może to w końcu znudzić.

2. Alternatywne historie/ wariacje historyczne w literaturze. Jesteś na tak? ;)
 Właśnie przed chwilą skończyłam pisać recenzję o ,,Wiecznej księżniczce'' gdzie właśnie obecne są wariację historyczne. Bardzo lubię takie rzeczy, wiadomo, że całej historii nigdy nie poznamy, ale zawsze skusze się na ciekawe teorie, zwłaszcza kiedy zawierają pewną dozę prawdopodobieństwa. Tak samo mam z alternatywnymi historiami w postaci fanfiction, niedokładnie opisane w książce postaci, zdarzenia mające potencjał? Czemu nie poznać innego punktu widzenia :D

3.. Twój ulubiony antagonista filmowy/serialowy/książkowy/komiksowy. Dlaczego? 
Ciężki wybór, mam słabość do ,,tych złych''. Ale może wybiorę Moriaty'ego. Mimo, że prawie zabił nam Sherlocka to jest postacią tak szaloną i nieodgadnioną a przy tym... uroczą, że nie mogę go nie uwielbiać.

 4. Bohater pozytywny czy czarny charakter? A może stawiasz na niejednoznaczne postaci? 
 Najlepiej niejednoznaczny, nie da się ukryć, że są najciekawsi. Ale idealnie czarny charakter też jest wspaniały. Jeżeli chodzi o dobry... to byle nie ZA dobry, bo będzie nudno i przewidywalnie.

5. Filmy/seriale na podstawie książek. Czy Twoim zdaniem wszelkie ekranizacje/adaptacje mają sens?
Wszystko zależy od historii i realizacji. Tak mi się przynajmniej wydaje. Niektóre ekranizacje, są tak dobre, tak idealne, że wbijają w fotel, dla mnie takie są np. Igrzyska śmierci (wszystkie części bez wyjątku). Czasami jednak idealna ekranizacja nudzi... Mam nadzieję, że fani Gry o tron się nie obrażą, ale znając dalsze wątki nie odczuwam większej przyjemności przy oglądaniu serialu. Zdarza się też tak, że powstaje świetna ekranizacja naprawdę słabej książki. Tą tendencję zauważam najczęściej w serialach np. Seks w wielkim mieście czy Pamiętniki wampirów (mimo, że z sezonu na sezon gorzej, to i tak niebo lepiej od książek).


6.Literacka tandeta. Co Twoim zdaniem sprawia, że tak przyciąga ludzi? Ciekawość, brak gustu literackiego? (Czy o gustach można w ogóle dyskutować?)
Wydaje mi się, że zależy to właśnie od gustu i indywidualnych potrzeba. Pojęcie literackiej tandety czy arcydzieła jest bardzo względne, bo czy jest ze mną coś nie tak gdy polecana przez tzw. znawców książka według mnie jest gniotem? Uważam, że nie. Każdy ocenia to co czyta pod swoim kątem. Czy można winić kobietę, której brak miłości i erotycznych przygód, za to, że sięga po romanse z kiosku i jest nimi zachwycona? Chyba nie. Ja czytam po to, żeby uciec od rzeczywistości a nie dla pseudo-wzniosłych idei. Nie będę się chwalić jakie to ambitne powieści czytałam, jak komuś nie podoba się to, co mi, to nie mam to zwyczajnie gdzieś.

 7. Czy według Ciebie literatura młodzieżowa może być ambitna/przekazywać istotne wartości? A może nadaje się tylko dla chwilowego "odmóżdżenia"?
Moim zdaniem część książek młodzieżowych przekazuję pewne wartości, nie są one jednak wyrażone wprost. Niektóre YA kształtują mądre postawy, przemycają między wierszami pozytywne wartości. Jednak najważniejsze wydaje mi się to, że uczą młodego czytelnika przyjemności czytania i pokazują, że książki to nie tylko nudne lektury. Ale z moim zdaniem można się nie zgadzać, bo jak już mówiłam, ja nie szukam na siłę wydumanych wartości.

 8. Jaki jest Twój stosunek do (szeroko rozumianych) klasyków literatury? Ponadczasowi czy może zwyczajnie "przereklamowani"?
W tej kategorii można znaleźć wybitnych autorów i wspaniałe dzieła, jednak nie ufam za bardzo takim etykietkom. Ktoś kiedyś powiedział, że to jest wybitne i ja mam w to wierzyć? Wybaczcie, ale nie. Tak samo jak nigdy nie uznam czarnej plamy na płótnie za sztukę. Specjaliści widzą tam drugie dno? W takim razie chyba jestem ślepa.

 
9. Krwawe sceny, nagość i kontrowersyjne tematy
w literaturze/filmie - czy Twoim zdaniem istnieje granica, której nie należy przekraczać?

Granice zabijają sztukę, tylko ich przekraczanie może doprowadzić do powstania czegoś wielkiego. Faktem jest jednak, że niektórzy skupiają się tylko na tym, aby przekroczyć jak najwięcej tych granic i zapominają o spójności i sensie swoich dzieł.

10.Element, bez którego bardzo dobra książka się nie obejdzie. Fabuła, bohater, warsztat...?
Krótko i zwięźle - naprawdę dobra książka powinna mieć to wszystko :)

11. Ulubiony cytat. Jeżeli możesz, uzasadnij wybór.
Ciężki wybór, bo trochę tego mam, a większość można uzasadnić tak samo - po prostu prawdziwe. Wybiorę więc na chybił trafił ze swoich zbiorów na lubimyczytać


Miłośc jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń.  
Stephen King - Christine


NOMINACJE:
Charlotte 
Naana N 
Julia Przejczowska 
Marta Marple 


PYTANIA:
1. Co zmieniłabyś w swojej ulubionej książce?
2.Znienawidzony gatunek literacki + krótkie uzadasnienie.
3.Co decyduje o wyjątkowości książki?
4.Bohater z którym się utożsamiasz. Dlaczego?
5.Książka, która wzbudza w tobie skrajne emocje.
6.Ulubiona ekranizacja.
7.Książka, którą poleciłabyś każdemu.
8.Co sądzisz o fanfiction?
9.Kiedy zaczęła się twoja przygoda z czytaniem?
10.Najgorszy film jaki widziałaś + krótkie wyjaśnienie.
11. Najgorsza szkolna lektura.
 Wybaczcie, że nie daję pytań do wyboru tak jak moja poprzedniczka, ale jestem chora i trochę nie ma już siły :) Oczywiście jak ktoś jeszcze chce odpowiedzieć na pytania , to zapraszam do komentowania.  


Nieznana historia infantki hiszpańskiej czyli ,,Wieczna księżniczka'' Philippy Gregory.

Jak się długo zbieram do pisania tych notek, ugh... 
Ale trzeba się cieszyć, że wena jest :D
 Dziś czas na kategorię książka.


Kiedy sięgam po książkę Philippy Gregory od razu wiem, że mogę spodziewać się świetnej, nieprzytłaczającej o zabarwieniu historycznym. Tym razem autorka wzięła się za sportretowanie pierwszej żony krwawego tyrana, króla Anglii Henryka VIII. Większość osób, które choć trochę interesuje się historią na pewno kojarzy tego władcę, który zasłynął ze ścinania swoich kolejnych żon i oraz stworzenia wyznania anglikańskiego, które do dziś praktykowane jest przez wielu Brytyjczyków. Najsławniejszą z jego żon była druga - Anna Boleyn. Dużo mniej osób wie, jak się to wszytko zaczęło.
Pierwsza żona Tudora, infantka hiszpańska, córka Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego - Katarzyna Aragońska. Wychowała się w szczęśliwej (jak na królewskie standardy) rodzinie, od najmłodszym lat wiedziała, że ma zostać poślubiona angielskiemu następny tronu, Arturowi Tudorowi. To właśnie on, nie Henryk, był jej pierwszym mężem. Gdy wychowana na polach bitwach Hiszpanka przybywa do Anglii, zdaje sobie sprawę jak bardzo odbiega od tamtejszej społeczności. Tęskni za domem rodzinnym, matka i rodzeństwem. Do gustu nie przypada jej również młody mąż.Choć są praktycznie rówieśnikami, nie mogą znaleźć wspólnego języka(dosłownie, gdyż Katarzyna nie znała angielskiego). Jednak z biegiem czasu przyzwyczają się do siebie, a nawet zakochują. Sielankę młodych małżonków przerywa jednak tragedia... Będący w sile wieku Artur podupada na zdrowiu i szybko umiera. To wtedy właśnie zaczyna się prawdziwa walka Katarzyny o swoją przyszłość i spełnienie obietnicy złożonej małżonkowi na łożu śmierci....

Historia Gregory nie jest do końca zgodna z prawdą historyczną lub może raczej nie wiadomo w jakim stopniu jest zgodna. Oficjalnie bowiem uznaje się, że małżeństwo Artura Turdora i Katarzyny Aragońskiej nie zostało skonsumowane (warto zwrócić uwagę na końcowy wpis ,,Od autorki''). Teorie pisarki wydają się jednak mieć sens, wiadomo bowiem, że każda historia zawiera luki i niedopowiedzenia. Czytając ,,Wieczna księżniczkę'', nawet znając historię rodu Turdorów, nie można się nudzić. Bohaterowie są bowiem tak świetnie napisani, że można się do nich bardzo łatwo przywiązać i zapomnieć jak ostatecznie kończą się ich losy. Gregory przedstawia Catalinę jako odważna młoda dziewczynę, a później silą kobietę wiedzącą czego pragnie. 
Bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce. Uwielbiam historię Anglii, jednak nigdy nie byłam szczególnie zainteresowana losami pierwszej żony tyrana Tudora.  ,,Wieczna księżniczka'' skłoniła mnie jednak do tego aby dowiedzieć się trochę o kobiecie, która stawiała czoło każdemu wyzwaniu nie okazując słabości. Książka na pewno najbardziej spodoba się pasjonatom historii, jednak osoby, które nie są jej fanami też znajdą tu coś dla siebie.


Zostałam królową Anglii właśnie wtedy, gdy jestem potrzebna. To nie czasy dla monarchini, która chce tylko zasiadać na tronie i rozdawać trofea w turniejach rycerskich. To czasy dla władczyni, która ma serce i nerwy mężczyzny i wojownika. Ja jestem taką królową. Poprowadzę swoją armię do zwycięstwa.

Moja ocena 8/10
 

środa, 12 listopada 2014

O Bogowie polskiego kina!

Długo mnie tu nie było, no ale tak to bywa w klasie maturalnej, czasu zawsze za mało. Poświęcam go teraz głównie na historię i wos i po woli mam dość. Czas w końcu na jakąś nową recenzję. Dzisiaj kategoria film.

Na film Łukasza Palkowskiego wybrałam się w ramach klasowego wyjścia do kina, kto pogardziłby możliwością stracenia paru godzin nudnych lekcji. Nie spodziewałam się wiele - w końcu to tylko polski film. Okazało się, że na szczęścia bardzo się myliłam.
W ramach wprowadzenia: film opowiada historię o wybitnym polskim chirurgu Zbigniewie Relidze, który walcząc z niesprzyjającymi do rozwoju warunkami, brakiem ludzkiej przychylności i wiary w sukces dokonał rzeczy na tamte czasy niemożliwej - udanego przeszczepu serca.
Bogowie nie są filmem który powinien mnie zainteresować, gatunek biograficzny nie jest moim ulubionym. Jednak jakimś sposobem nie tylko udało mi się nie nudzić podczas seansu, ale także wciągnąć w historię. Duża w tym zasługa na pewno odtwórcy głównej roli - Tomasza Kota. Po paru latach nieobecności na dużym ekranie powraca i kreuje wspaniały portret wizjonera, geniusza, ale chyba przede wszystkim człowieka, który walczy z rzeczywistością i samym sobą. W tej roli widać niezwykłą o najmniejsze nawet detale - charakterystyczny chód, postawa czy sposób trzymania papierosa. 

Ogromnym plusem filmu jest również sposób jego nakręcenia, który pozwala wgłębić się w historię, dojrzeć pewien realizm czy poczuć klimat PRL-u. Drastyczne sceny? Wiadomo, że w filmie o tematyce medycznej nie może zabraknąć krwi, jednak ujęcia te są przedstawione tak, jak powinny być, nie za dużo, nie za mało. Dawki wymierzone wręcz z chirurgiczną precyzją. Przekleństwa? Tak, ale idealnie dopasowane do sytuacji, oddające klimat historii. Brak scen erotycznym? Idealnie, nie każdy film, aby dobrze się sprzedać i zadowolić odbiorców musi być przeładowany niepasującym do niczego erotyzmem i nagimi piersiami aktorek (które często tylko to mają do zaoferowania). Niekwestionowaną zaletą filmu jest także humor, którego w tym gatunku się nie spodziewałam. Czasami nie byłam nawet pewna czy to normalne, że tak mnie dana sytuacja śmieszy. Nie było jednak celu w tym, aby się powstrzymywać, po prostu się nie dało.
Bogowie to opowieść o pokonywaniu barier, tworzeniu historii ale także, a może przede wszystkim o dramacie człowieka i o cenie, jaką płaci za sukces.
Polecam osobom, które cenią dobre aktorstwo, poruszające historie i światową jakoś w polskim kinie.



Moja filmwebowa ocena: 9/10